Godziny zwiedzania: poniedziałek - piątek 9:00-16:00
Absolwent Malarstwa oraz Wydziału Edukacji Artystycznej Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu. Zajmuje się malarstwem, edukacją artystyczną, grafiką. Współpracuje ze stowarzyszeniami i fundacjami, prowadząc warsztaty artystyczne, uczestnicząc w międzynarodowych projektach wymiany młodzieży.
Męczy mnie ciągły zachwyt
Przemysław Szydłowski – artysta, malarz, grafficiarz, autor murali. Kiedy dostał się na studia artystyczne zaczął przenosić swoje doświadczenia ze streetartu na płótno, podszedł do tego jednak w charakterystyczny dla siebie, skrupulatny sposób, dokonując dekonstrukcji graffiti:
„Miałem taki moment kiedy malowałem tylko kontury, potem malowałem tylko wypełnienia, następnie tylko dodatki… Wziąłem sobie to na warsztat w trakcie studiów, ale nie omawiałem tego z profesorami, to było moje.”
To doświadczenie znajduje swoje odbicie w cyklu Zawsze coś, w którym podstawową rolę grają przejścia tonalne, jeden z elementów graffiti. Pozostało też coś z postawy buntownika z wyboru, bo który szanujący się artysta maluje niebo, co gorsza w czasie zachodu słońca?
Tytuł wystawy Zawsze coś można odczytać na wiele sposobów. W najbardziej dosłownym rozumieniu odnosi się do życia w mieście, w którym zawsze coś przesłania horyzont, w rzeczywistości jednak artyście nie chodziło o tę banalną sytuację, jaką jest widok z kuchennego okna, choć wydawałoby się, że mocno się na niej zafiksował. Postanowił namalować cykl 365 obrazów w tym samym formacie, przedstawiających ten właśnie widziany z okna horyzont. Dlaczego? Jak sam mówi, z chęci uporządkowania swojego malowania. Po namalowaniu 80 obrazów, horyzont coraz bardziej mu doskwierał, poza tym zawsze coś ten horyzont przesłaniało, rusztowanie, budynek, kwiatek na parapecie – dystraktory z zewnątrz, ale też własne, wewnętrzne. Z czasem zakłócenia stały się częścią obrazów, a cykl 365 zaczął się przeradzać w Zawsze coś.
Status „to skomplikowane”
„Najczęściej staję w oknie między kolacją a kąpaniem dzieci, więc horyzont żarzy się zachodem słońca. Dzieci są sobą zajęte, za chwilę będę je kąpał, więc to jest taki moment pomiędzy, chwila dla mnie…”
W tym miejscu dochodzimy do kolejnego, być może właściwego znaczenia cyklu Zawsze coś, które odnosi się do doświadczenia młodego artysty. Jak znaleźć czas na twórczość? Praca, dzieci… Kiedy malować? Jak to zorganizować? Jak nie wypaść z obiegu? Zawsze coś może być stwierdzeniem pełnym optymizmu i nadziei, pocieszeniem dla samego siebie:
„Dzisiaj pomalowałem godzinę. Zawsze coś. Udaje mi się, mimo wszystko, wciąż tworzyć. Może nie mam 50 wystaw na koncie, pracuję jako nauczyciel, żeby się utrzymać, ale nadal tworzę, po prostu!”
Ale też niemocy, zniechęcenia, zmęczenia, irytacji:
„Jutro mi się nie uda pomalować nawet tej godziny, bo mam jakieś sprawy, no kurczę zawsze coś…”
Wieloznaczny zwrot Zawsze coś jest komentarzem do sytuacji artysty, który próbuje tworzyć w Polsce, w warunkach polskiego rynku sztuki. Nawet w tym pozytywnym znaczeniu Zawsze coś brzmi trochę gorzko. Konieczność pocieszania samego siebie, pogodzenia się z rzeczywistością, uwidacznia rozterkę młodego artysty. Przemysław Szydłowski często mówi o tym, że w ten czy inny sposób próbuje narzucić sobie dyscyplinę. Dlatego zaczął cykl 365, dlatego ograniczył paletę… To kolejny z problemów, z którym mierzy się większość młodych artystów i artystek, opuszczając mury akademii: Co robić? Jak sobą pokierować kiedy profesor już nie wskazuje drogi?
„Nakładam sobie takie małe ramy dla samego siebie, bo potrzebuję samodyscypliny przy tym malowaniu, inaczej wchodzę w różne bajki”
Zawsze coś odnosi się więc do bardzo osobistego doświadczenia, jednak może być też komentarzem do tego, co na horyzoncie, tym dalszym:
„Jak się zastanawiam nad tym, co się dzieje, co pokazują w mediach… Nie ma spokoju. Kiedy malowałem ten obraz, [artysta wyciąga jeden z obrazów z cyklu Zawsze coś] myślałem o smutku. To nie jest dosłowne, ale mógłbym zapłakać przy tym obrazie, chyba nawet zatytułowałem go jakoś tak romantycznie, tak śmiesznie: Męczy mnie ciągły zachwyt”.
Katarzyna Śmiałowicz